PODZIEL SIĘ

Drobna, niepozorna, ale o potężnym głosie dziewczyna opowiada w swoich utworach niesamowite historie. Nie powinienem się temu dziwić, skoro klimatyczne baśnie z północy znane są na całym świecie. Aurora przyleciała do Polski prosto z Norwegii. Zagrała świetny koncert w Krakowie, a tuż przed nim udało nam się z nią porozmawiać. W oczekiwaniu na wywiad miałem okazję zamienić kilka słów z jej tour managerem, Silje, która mieszkała kiedyś przez pewien czas w Polsce. Pomyślałem, że jeżeli wszyscy Norwegowie są tak sympatyczni i rozmowni, to czeka mnie równie ujmująca rozmowa z Aurorą.

Łukasz Sidorkiewicz: Jak czujesz się po podróży. Wiem, że Polska jest tylko jednym z przystanków podczas Twojej trasy koncertowej.

Aurora: Było w porządku. Całą drogę w samolocie przespałam – zawsze to robię. Ale cieszę się, że mogę zagrać w Polsce. Jest piękna pogoda. A to jest miłą niespodzianką szczególnie bezpośrednio po wyjściu z samolotu. Podoba mi się tutaj – Kraków jest piękny.

Będziesz miała trochę czasu, aby go zobaczyć?

To całkiem możliwe. Już trochę po nim pospacerowałam i bardzo mi się spodobał.

Na początek mam do Ciebie dziwne pytanie. Czy lubisz baśnie i opowieści?

Uwielbiam je!

Szczególnie jest to zauważalne w Twoich tekstach, które niosą za sobą jakieś historie. Nie są pustymi słowami.

Dziękuję! Bardzo zależy mi na opowieściach. Czytam ponadto mnóstwo książek. Ale uwielbiam opisywać w piosenkach losy ludzi. Opowiedziałam już historie dziwnej kobiety i małego chłopca.

Małego chłopca w trawie.

Jego szczególnie. To opowieść, którą będę kontynuować.

Faktycznie, widziałem jej sequel na Twoim profilu społecznościowym. To właśnie wspomniana część druga?

To ona! Będzie zatem kolejnym rozdziałem tej książki.

Wydana na Twoim debiutanckim, długogrającym krążku?

Prawdopodobnie.

Nie wiem czy znasz polską scenę muzyczną. Jest artystka, która nazywa się Lari Lu i wydaje się być do Ciebie podobna. Nagrywając swój debiutancki krążek wyjechała do lasu, żyjąc tam przez pewien czas. To chyba podobnie jak w Twoim przypadku – wydajesz się być niesamowitym wielbicielem natury. Szczególnie, że często mówisz o tym w tekstach, na zdjęciach czy w końcu na okładce EPki. Czy taki wizerunek był zamierzony?

To nie tak. Uwielbiam przyrodę – kocham Ziemię. Po prostu lubię przebywać w lesie. Większość moich utworów powstała w moim domu. A mój dom znajduje się w lesie.

W lesie? Co chcesz przez to powiedzieć?

Z dala od innych ludzi, pośród drzew, gór i jezior.

Na wsi?

To małe miejsce na mapie, gdzie mieszka garstka osób. Nazywa się Os. A właściwie mieszkam poza Os, w jeszcze mniejszej miejscowości. Z dala od ludzkości, co bardzo mi się podoba. Kiedy dorosnę chciałabym mieć swój własny dom na szczycie góry. Na totalnym odludziu!

Zaczynając karierę musiałaś się stamtąd wyprowadzić?

To skomplikowane, bo pracuję w Bergen, a to dwie godziny jazdy autobusem ode mnie. Muszę jeździć tam każdego dnia. Ale myślę, że warto, bo mam potrzebę życia z dala od zgiełku. Dlatego zdecydowałam się nie wyprowadzać stamtąd.

Słyszałem, że jesteś niezwykle nieśmiała, ale dzielenie się swoją muzyką i emocjami w niej zawartymi musi wymagać wielkiej odwagi. Była taka granica w Twoim życiu, kiedy to musiałaś się zmierzyć z tą nieśmiałością? Czy wciąż jest ona silniejsza.

Właściwie był taki moment. Zawsze chciałam śpiewać przed publicznością. Gdy byłam jeszcze dzieckiem chciałam pisać piosenki dla innych artystów. Nie lubiłam występów na scenie.

Poważnie?

To jest przyjemne teraz, w momencie gdy mam już sporo występów za sobą. Są trochę przerażające, ale dają z kolei dużo radości. Przyjemne jest przebywanie wśród fanów i słuchaczy. A w szczególności śpiewanie dla nich. Ale gdy byłam mała nie chciałam być w ogóle na scenie. Więc to wszystko jest dziwne.

Więc jakim cudem rozpoczęłaś karierę?

Właściwie to moja mama weszła do mojego pokoju.

I wygoniła Cię z domu do pracy!

Powiedziała, że gdy śpiewałam, czuła wszystkie te emocje w moim głosie: wyciskały z niej łzy, wywoływały uśmiech na twarzy. To było dla niej pewnym rodzajem terapii. Stwierdziła, że byłoby to bardzo samolubne, gdybym nie podzieliła się tą muzyką z innymi. Pomyślałam, że skoro muzyka jej pomogła, to mogłaby pomóc i innym. Więc jestem – tu i teraz.

A z jaką muzyką dorastałaś? Słyszałem, że w młodości miałaś sporo do czynienia z muzyką klasyczną. Teraz jednak masz więcej wspólnego z muzyką elektroniczną. Kiedy zdecydowałaś się na tę zmianę? Nie było w planach tworzenie muzyki klasycznej?

Nie. Pisząc piosenki już wiem jak powinny one brzmieć. Kiedy po raz pierwszy się zetknęłam z tą muzyką zaskoczyły mnie jej możliwości. Poszłam w dźwięki, które mi się podobały, bez zbędnego myślenia o nich. Jest wiele fajnych dźwięków, które chciałabym wykorzystać. Teraz podoba mi się jak to wszystko brzmi. Ale sam album będzie bardziej naturalny. Lubię robić sample siebie samej stąpającej po lesie, trzaski, fale morskie czy deszcz. Lubię dźwięki natury, słychać je w moich piosenkach. Będzie ich więcej na moim albumie.

Nie wiem jak wygląda norweska scena muzyczna. Rozmawiałem niedawno z jednym z belgijskich zespołów i nie byłem w stanie powiedzieć niczego o scenie belgijskiej. Trudno promować swoją muzykę w Norwegii? Nie znam zbytnio zespołów norweskich, no może poza A-HA.

Tak, byli świetni. Ale tak, niewiele jest zespołów norweskich, które zrobiły międzynarodową karierę. Dlatego większość z nas gra w Norwegii. Czasami w Szwecji czy Danii. Ale niewielu udało się dokonać tego, co A-HA.

A na dodatek wracają! Wypuszczają nowy album, ale wracają, aby zagrać koncerty przez rok. Podejrzewam, że chodzi po prostu o pieniądze.

Z pewnością. Ale są miłymi ludźmi.

Kim są ludzie, których nazywasz wojownikami? Kim są oni dla Ciebie?

To dziwne, ale nie wiem skąd to się wzięło. Nazywam moich fanów wojownikami, ale również odmieńcami. Chyba przez to staram się dodać sobie odwagi. Zawsze byłam inna niż wszyscy. Trochę dziwna. Kiedy zaczyna Cię to onieśmielać, gdy się zaczynasz tego wstydzić – ukrywając to, robisz coś strasznego. To Cię dołuje. Chcę, aby ludzie byli sobą i wiedzieli, że w porządku jest nie być jak wszyscy. Ale przede wszystkim być sobą. I znaleźć ludzi, z którymi razem możecie być dziwakami. Chcę po prostu znaleźć odmieńców takich jak ja. Chcę im pokazać, że to jest w porządku, bo to może być zaletą. A wojownicy, bo wszyscy musimy walczyć o swoje życie. Nawet w kwestii drobnostek – to wciąż walka. W pewnym sensie każdy w sercu ma wojownika. A nazywanie ludzi wojownikami jest po prostu przyjemne dla obu stron.

A wojownicy mają u Ciebie szczególne względy. Dzielisz się z nimi swoimi sekretami – widziałem Twoją stronę internetową, na której jest strefa dostępu jedynie dla wojowników. Czym będziesz się tam dzielić?

To rzeczy bardzo osobiste, jak własnoręcznie pisane teksty, moje zdjęcia czy moje filmy ze studia. Często będą to również teksty piosenek, których nikt inny jeszcze nie widział oprócz nich. Uwielbiam tajemnice, które są przeznaczone tylko dla wybranych.

Widziałem, że mocno udzielasz się w mediach społecznościowych. Zazwyczaj pod Twoimi postami jest około setki komentarzy. Ale w każdym z postów starasz się odpowiedzieć przynajmniej na kilka komentarzy.

Poświęcam każdego dnia około dwóch godzin na odpowiadanie na wiadomości od fanów. Robię to, ponieważ nie chcę nikogo zignorować. Bo oni poświęcają czas na skomentowanie mojej twórczości. Chcę im pokazać, że doceniam ich poświęcenie i dziękuję za ich obecność. Doceniam tych ludzi. Artyści nie powinni zapominać o tym, jak bardzo są im potrzebni ich fani. Nie chcę, aby potrzegali mnie jako niedostępną osobę, z którą nie można się w żaden sposób skontaktować. Chcę być kimś w rodzaju przyjaciela, z którym możesz porozmawiać czy pożartować. Reakcje są bardzo osobiste.

Wielu artystów ma swoich managerów, którzy odpowiadają na komentarze ich fanów. Artyści zazwyczaj nie mają dostępu do tego, a Ty chcesz wszystkim się zajmować sama?

Tak długo jak będę w stanie to robić! Bo chcę z nimi rozmawiać!

Nie wiem czy widziałaś, ale w sieci jest mnóstwo Twoich nieoficjalnych fanpejdży. Nie złościsz się, że może ktoś próbuje ugrać coś na Twoim wizerunku?

Nie złoszczę się zazwyczaj. Chociaż to faktycznie dziwne. Ale z drugiej strony to miłe, gdy widzisz profil o nazwie „Aurora – Brazylia”. To miłe, bo promują moje koncerty, informują fanów o mojej działalności. Ale jeżeli ktoś próbuje się pode mnie podszywać – to już jest dziwne. Ale mam nadzieję, że przynajmniej mówią miłe rzeczy. To najważniejsze.

Wróćmy do muzyki. Jak będzie wyglądał Twój występ? Sporo w niej elektroniki i z pewnością musiałaś swoje utwory nieco przearanżować na okazję koncertów.

To proste: jestem ja, trochę tańcząca. Poza tym perkusista, basista i klawiszowiec. Nie lubię odgrywać nagrań na koncertach, wolę wszystko grać na żywo. Nie chcę, aby wsyztsko brzmiało jak na nagraniach. Chcę, aby było mnóstwo energii, a zespół aby czerpał radość z grania. Brzmi trochę inaczej – bardziej naturalnie. Każdy w zespole dodatkowo śpiewa. To ważne, bo w swoich utworach używam mnóstwo chórków. Jest więcej emocji w muzyce. Nie mam tancerzy w tle ani fajerwerków. Jest prosto.

Wspominałaś już o małym chłopcu w trawie, ale kiedy będzie dostępny Twój debiutancki album?

Jest już skończony. Chcę dodać do niego jeszcze jeszcze jedną piosenkę. Ale data jego wydania opóźnia się – nie zostanie on wydany przed styczniem przyszłego roku.

Czemu tak długo? Papierkowa robota?

Nie mam pojęcia, bardzo chciałabym wypuścić go natychmiast. Ale nie jestem jedyną osobą, która o tym decyduje. Podlegam pod trzy wytwórnie muzyczne i musimy wszystkie działania zsynchronizować. W Stanach Zjednoczonych, w Europie i w Norwegii. Stąd w grę wchodzi dopiero styczeń. Ale w międzyczasie wypuszczę jeszcze kilka utworów.

Coś więcej na temat tego albumu?

Z pewnością bardziej naturalny. Jest trochę elektroniki i mnóstwo nowych opowieści. Część z nich jest bardzo osobista. A część z nich bazuje na moich obserwacjach ludzi otaczających mnie. Wydaje mi się, że będzie nosiła tytuł „All my demons greeting me as a friend”.

Nic więcej – reszta owiana jest tajemnicą! Dziękuję Ci za rozmowę i życzę udanego występu. A jakie są Twoje najbliższe plany? Jakie miejsca jeszcze odwiedzisz?

Wracam do Norwegii na dwa koncerty, następnie Walia, Anglia, Niemcy, Czarnogóra. Potem Stany Zjednoczone. A kończę koncertowanie 11 grudnia.

Więc album dopiero w styczniu.

Tak, wiem, że to jeszcze sporo czasu…

Ale mam nadzieję, że wrócisz do Polski.

Mam taką nadzieję!

Rozmawiał Łukasz Sidorkiewicz
Wywiad został wyemitowany w Radiu LUZ, dn. 10.09.2015

TAGIelectro-popnorwegiapopwywiad PODZIEL SIĘ Facebook Twitter tweet !function(d,s,id){var js,fjs=d.getElementsByTagName(s)[0];if(!d.getElementById(id)){js=d.createElement(s);js.id=id;js.src="//platform.twitter.com/widgets.js";fjs.parentNode.insertBefore(js,fjs);}}(document,"script","twitter-wjs"); Poprzedni artykułPodcast Regulator #22 @Radio LUZNastępny artykułPodcast Regulator #23 @Radio LUZ Łukasz Sidorkiewiczhttp://www.rgltr.pl